Tańcząc szaleńczo na bezdrożach. Żywa

 

,,Nie można jednocześnie odejść i zostać", pisze Clarissa Pinkola Estes w ,,Biegnącej z wilkami".

Nie można jednocześnie być prawdziwą i kochaną przez wszystkich.

Nie można pisać szczerze o emocjach i wzbudzać tylko zachwyt.

Nie można pisać o podróżach słowami czerwonymi prosto z serca i być wyłącznie lubianą.

Nie można się rozwijać i pozostać taką jak wczoraj.

Ponieważ ktoś tego chciałby dla nas.

Bo ktoś zawsze będzie chciał tego dla nas. 






Nie można być sobą i jednocześnie spełnić oczekiwania wszystkich.

Nie można być żywą i martwą jednocześnie. 

I wiem, co dla mnie byłoby śmiercią.

I wiem, że byłoby to łatwiejsze wyjście.

Łatwiejsze życie, które nie byłoby żywym.

Szybsza droga, by mieć to, czego pragnę.

A pragnę mieć przecież tak wiele.

Zadowolić się tym, co się przydarzyło.

Zostawać w relacjach, które nie są dobre.

Zostawać w związkach, ponieważ to wygodne.

Mimo intuicji, która krzyczy ,,odejdź".


Słuchając siebie wybieram dłuższą podróż.

Wybieram doświadczanie bólu, pożegnań i niepewności.

Wybieram doświadczanie miłości do siebie i drugiego człowieka.

Wybieram doświadczanie prawdy.

Takiej, która uskrzydla, ale też kradnie dni spędzone w żałobie.

Której trzeba doświadczyć, aby mogła odejść.


Myślałam ostatnio o tym, co Joanna Flis w podkaście ,,Madame Monday" nazwała ,,Bezdrożami".

O wędrowaniu swoją drogą, nawet, gdy nie podoba się to innym.

Gdy nasze ,,stado" nie akceptuje tych wyborów.

Gdy zostajemy sami, ponieważ się zmieniamy.

I okazuje się, że to nie jest już ,,nasze" stado.


Zostaję sama na bezdrożach.

Jestem oceniana i wykluczana.

Ponieważ robię coś inaczej.

Ponieważ piszę prawdę o tym, co przeżywam.

To przydarza się mi ostatnio tak często.

Że trudno nie nazwać tego krwawą rewolucją.


Najpierw boli, złości, przeżywam te straty. 

,,Zajezdnia Utrata", ta droga pełna jest skrzyżowań.

Skręca niespodziewanie pod kątem ostrym.

Przyśpiesza na czerwonym świetle.


Stoję sama na bezdrożach.

Serce bije mi mocno, a łzy już wyschły.

Oddycham głęboko patrząc przed siebie.

Jeśli nie chcesz dla mnie dobrze nie musisz dalej iść ze mną.

Znam swoje blizny i widzę swoje błędy.

Będę tańczyć po swojemu, będę tańczyć szaleńczo.

Z uśmiechem i ze łzami w oczach.

Jeśli nie chcesz dla mnie tego uśmiechu, mogę iść dalej bez ciebie.

I czasem będę tańczyć sama.


Ponieważ wybieram bycie żywą.

Żywą jak cholera. 

I jestem w dobrym miejscu.

I nic nie może równać się z tym uczuciem.

Z dostrzeganiem, a nie pomijaniem prawdy.

I za nic w świecie nie chcę żyć inaczej.