Życie tu sobie zrobiłam

Życie tu sobie zrobiłam.

*
Układałam rzeczy, kupowałam meble.
Robiłam sobie jak w domu.

Wieszałam obrazki, robiłam zdjęcia. Obrazki z życia mojego i naszego.
My we Francji, odbici w witrynie sklepowej. Inni my nad jeziorem.
My na weselu, inni my na innym weselu. Ta sama czarna sukienka, tylko ja inna w środku.

Kupowałam słoiczki na przyprawy, stawiałam kwiaty na stole.
Kroiłam czosnek, dodawałam sól.
Byłam piękna i interesująca.

Rozmawiałam, nie spałam, dbałam.
Robiłam jak w domu.
Nam, a potem innym nam.
Wtopiłam się w nasze, zupełnie nie moje.

Wieszałam ubrania, parowałam skarpetki. Nosiłam pranie ze strychu.
Malowałam pokoje, poszerzałam granice.

Nie pamiętam ulic. Nie pamiętam numerów.
Autobusy, metra i tramwaje. Drogi przez las, zarośnięte podwórka.
Drewniane, duże okno i piecyk gazowy.

Godziny za kierownicą, godziny w samolotach.
Jadę do ciebie kochanie, dla ciebie warto, do ciebie zawsze.

Miasta, kraje, kontynenty. Stoły, krzesła, inne dłonie.
Inne oczy, inne uśmiechy.

A teraz wracam pomału do siebie. Robię sobie jak w domu.

Mam 26 lat, 11 przeprowadzek i kilka udomowionych miast.
Kilka największych miłości.
Czasem gubię się we wspomnieniach.
Naprawdę zdążyłam to wszystko przeżyć?

A teraz robię sobie jak w domu. Tańczę na mojej przestrzeni.
Mam światełka, widok i kota.

Wychodzę na podwórko, wychodzę na ulicę.
Wdycham spaliny, wdycham rzygi i zasikane ściany.
Wdycham powietrze po deszczu.

Kocham się inaczej niż kiedyś.

Życie tu sobie zrobiłam.

*Jerozolima, wrzesień 2017