To miejsce, gdzie nikt nie może iść z tobą (blister za blistrem)

 

To nie jest tak, że raz i już, po wszystkim.

To codzienne uwalnianie, błądzenie samotnie po ciemku.



To miejsce, gdzie nikt nie może iść z tobą.

Nawet gdy jest tuż obok.

To lęk, który krąży we krwi tak przedziwnie.

Kolejna tabletka połykana z nadzieją.





Czasem przez parę tygodni nie myślę o tym zbyt wiele.

Po prostu wyciągam blister za blistrem.

Nie myślę o tych słowach ,,to dość spora dawka".


Czasem wyprostowana idę pewnie przed siebie.

A potem w moim gardle znów pojawia się lęk.

Znieczula mnie na wszystkie kolory świata.



A potem znów chcę uciec.

I walczę sama w ciemności.

I nikogo tam ze mną nie ma.


I wtedy po raz kolejny biorę tysiąc wdechów.

Wychodzę i idę do świata.

I zawsze jest to decyzja.

I zawsze jest inna opcja.