Gdy tęsknię, znów pada i boli.
Podlewam cały świat tymi łzami.
Nie wiem, może ten deszcz jest potrzebny?
Przyniesie nam pierwszą wiosnę.
Pojawił się pan spektakularnie.
Jak postać z powieści lub wiersza.
I chce mnie pan już, już natychmiast.
Drapieżnik, co chwyta zwierzynę.
I chce mnie pan już, już natychmiast.
A potem się pan zawstydza.
Pan lubi głośno, publicznie.
Ja lubię po cichu, prywatnie.
Jesteśmy niebieskooką miksturą.
Z przeszłością, lecz bardziej z tym teraz.
Składamy je w dłoniach, chuchamy.
Próbujemy ulepić to razem.
Jesteśmy plątaniną doświadczeń.
Palcami w tej chmurze włosów.
Pan bywa niezwykle łagodny.
I słucha mnie pan uważnie.
Pan przyniósł mi bukiet kwiatów.
Nie zdeptał pan też mojego.
Wanna jest pełna goździków.
A ja jestem pełna Ciebie.
Tak, wiem, że się podobają.
,,Podobają się panu moje kwiaty?”