Imprezy, skręty, zarzygane kible (If I can't have love I want power)









Szłam z Tobą w nocy przez zimne miasto.

Mokłam.

Może nie potrafię uczyć się na błędach.
Nie mogłam.



Halsey, If I can't have love, I want power



Odkąd w piwnicy u kumpeli przelewałam wódkę do coli.
I do kartonów po soku pomarańczowym.

Imprezy, skręty, zarzygane kible.
Przestały mnie kręcić.

To prawda, nie jestem cool, ani zbytnio fun.
I nie muszę ćpać, by siebie zaakceptować.

Być może podjęłam różne decyzje zbyt szybko.
Przynajmniej jakieś podejmuję.

Zamiast oglądać ciumkaj loczki.
I jarać skręty z koleżankami.

Nie użalam się nad sobą i nie znieczulam.
Nie wpadam na pomysły dzięki marihuanie.

Nie robię z siebie ofiary w każdej sytuacji.
I nie mówię, że nigdy nie będę taki, jakbym chciał, biedactwo.

Nie jestem mężczyzną po 30. którego stać na wszystko.
Ale narzeka, że mieszka ze współlokatorką.

Nie jestem mężczyzną po 30., który boi się życia.
I lęka się robić cokolwiek, w czym nie byłby już najlepszy.

Nie jestem mężczyzną po 30. z bardzo wysokim IQ.
Który stawia się ponad/poniżej innych ludzi.

Nie jesteś ponad i nie jesteś poniżej.
Potrzebujesz tego co my wszyscy, chcesz żeby ktoś cię kochał.

Nie jesteś ponad i nie jesteś poniżej.
Karmisz się tą myślą, aż blokujesz się w środku.

To prawda, chcę więcej, chcę prawdy i czucia.
Ty chciałeś mniej, chciałeś pełnej kontroli.

Zgodnie z tradycją, którą tak przecież gardzisz. 

To prawda, cierpię i płaczę, cholernie jestem smutna.
Nie wiem czy bardziej smutna czy wkurwiona.

Od dobrego początku do smutnego końca.
Swoim smutnym wzrokiem najlepiej umiałeś.

Mówić ,,przykro mi", ,,przepraszam", ,,chciałbym, nie potrafię".
Mówić, że jesteś feministą, tak ładnie to brzmi.

Przed ,,feministą" łatwiej rozłożyć kolana?
Och, prawa kobiet są dla ciebie tak ważne.

Ale nie chciałeś miłości i nie chciałeś miłości.
Chciałeś kontroli.

W kontrolę potrafisz.
Drogi ,,feministo".

It's in the blood and.
This is tradition.

Od dobrego początku do smutnego końca.
Swoimi miękkimi, smutnymi ustami najlepiej potrafisz.

Mówić jak bardzo chcesz, jak bardzo chcesz ze mną.
Mówić za dużo słów, pustych, niepotrzebnych.

Mówię często nie, kocham siebie taką.
Ty nienawidzisz siebie, czy tylko siebie kochasz?

Kogo dziś przelecisz, by zapomnieć o mnie?
Ile dziś wypijesz, by nie czuć?
Co weźmiesz w weekend, by zapomnieć o mnie?

Mnie będzie bolało, będę mówić, tańczyć, krzyczeć.
Rozetnę do kości i mocno przeżyję.

Może w końcu czegoś się nauczę.
A może nigdy się nie nauczę.

Przynajmniej przeżyję życie żywa.
Żyjąc, zamiast chować się za ,,chciałbym, nie mogę, jestem taki biedny".

Ostatni raz dziś płaczę przez ciebie.
Myślałam, że idziemy razem.
Szłam sama.





Nie jestem mężczyzną po 30., którzy wybiera, by nic nie czuć, bo za bardzo się boi.
Nie jestem, choć czasem bym chciała, mnie boli.