Nie kręcą mnie już śmieszni duzi chłopcy z brodami.
Mówiący w wideo o performance marketingu.
Opowiadający jak to kochają podróże.
I że chcą mieszkać gdzieś, kiedyś daleeeko.
Takie to głębokie, że chyba się zesram.
Kadr z filmu ,,Amelia"
Nie kręci mnie to i już mi się serio nie chce.
Opowiadać milion razy o tym ,,jak mój wieczór".
Co robię w życiu i nie chce mi się słuchać.
O tym, że jesteś akontem, cokolwiek to znaczy.
Nie chce mi się zmieniać dresu na obcisłe spodnie.
Żebyś mógł podziwiać mój tyłek, choć ładny.
Gdy na pierwszych dwóch randkach pamiętasz jeszcze.
Że warto grać dżentelmena, bo łatwiej zaliczyć.
I serio nie mam już najmniejszej ochoty.
Na twój język w moich ustach po piętnastu minutach.
Na twoje przemyślane historie o zaangażowaniu.
I zdjęcie twojego penisa, o które nie prosiłam.
Nie chce mi się kurwa nic ci opowiadać.
Bo widzę, że i tak masz grubo wyjebane.
Nie chcę mi się słuchać o twoich frustracjach.
Że weekend ,,cię wciągnął'', więc nie odpisałeś.
Nie chce mi się iść na kolejne spotkanie.
Z kimś, kto udaje, że to randka, a chce seks zabawki.
Nie chce mi się już próbować rozumieć.
Dlaczego tak boisz się mówić o co chodzi.
Nie chce mi się już kurwa serio zastanawiać.
Czy po trzeciej randce przestaniesz się odzywać.
Nie chce mi się opowiadać o sobie bez końca.
Gdy znów zrobisz ghosting po seksie, co trwa dwie minuty.
Po co mnie pytasz jak się czuję codziennie.
Po co pierdolisz o relacjach, książkach, samo-świado-mo-ści.
Skoro i tak nie wierzysz, że odróżniam.
Miłość od seksu, randkę od numerka.
Więc wolisz udawać, że jesteś ciekawy.
A potem nawet udawanie zaczyna cię męczyć.
Czy masz czterdzieści siedem czy trzydzieści dwa.
Jesteś chłopcem bez historii do opowiedzenia.
Chłopcem, co boi się tak bardzo, że nigdy nie spróbuje.
Zapytać się siebie o co mu właściwie chodzi.
Nie kręci mnie twoje insta i głębokie myśli.
O literaturze, sztuce i niesprawiedliwości.
Nie kręci mnie to całe zewnątrz-pitolenie.
Przerośnięte ego, obiad od mamusi.
Nie kręci mnie już tracenie energii, by znaleźć.
Wartość, odwagę, szczerość, tam gdzie ich nie było.
Nie chce mi się czekać aż odłożysz telefon.
Nie chce mi się wkurwiać, że wciąż go nie odkładasz.
Nie chce mi się słuchać o twoich dziewczynach.
I patrzeć jak się złościsz, że ja miałam chłopaków.
Nie kręci mnie, że nie masz pojęcia.
Że seks może być inny niż ten na redtubie.
I że nikt cię nigdy nie nauczył.
Że kobieta to człowiek zdolny do przeżycia orgazmu.
Nie kręcą mnie już chłopcy z wielkimi brodami.
Jarający trawę, udający mężczyzn.
Nieszczęśliwi bo korpo, nieszczęśliwi bo start up.
Nie kręcą mnie randki z rozbieganym wzrokiem.
Nie kręci mnie narzekanie jak ciężkie jest życie.
Trzydziestolatka z mieszkaniem od rodziców.
I nie kręci mnie już wcale słuchanie.
O tym kim byś mógł być, ale wciąż nie jesteś.
Nie kręci mnie, że myślisz o sobie ,,dobry chłopak".
Bo jesteś w kontakcie z każdą swoją byłą.
I czasem nawet idziecie na (seks) kawę.
Bo w sumie czemu nie, jezu, jaki miły.
Nie kręcą mnie już chłopcy przebrani za mężczyzn.
Zbyt leniwi, by wyjść wieczorem z mieszkania.
Zbyt naćpani, by rozmawiać bez serialu i muzyki i bez Ani z pracy co ciągle pisze na mesendżerze.
A oni są zbyt mili, by jej nie odpisać.
Zbyt przerażeni, by zobaczyć tutaj.