Międzynarodowy dzień walki z depresją.
Dzień.
Walki.
Z depresją.
Dziś myślę o tym, że to nie jest jeden dzień.
I to nie zawsze jest... walka.
Choć na początku nie umiałam myśleć inaczej.
To była wojna, na śmierć i życie.
A wojna nigdy się nie kończy.
MM by Ed Feingersh, 1955
Na mojej mapie jest nowy kraj.
Tylko tak potrafiłam opowiadać tym doświadczeniu.
Bałam się swojej własnej narracji słysząc wciąż w głowie
,,Na pewno nie jest tak źle"
,,Przesadzasz"
,,Nie dramatyzuj"
,,Uśmiechnij się".
Bałam się choćby spróbować sobie pomóc.
A co jeśli się uda?
Trudno jest się uśmiechnąć, gdy nie chce się żyć.
A kiedy wreszcie udało mi się napisać moją opowieść.
Stworzyć historię, w której ja jestem ważna.
Historię nieidealną i nie tak literacką jak bym chciała.
Poczułam się pierwszy raz od bardzo dawna.
Wolna.
Silna.
Sprawcza.
Odezwali się do mnie ludzie, co mają podobnie.
Poczułam, że tak wielu z nas zmaga się z demonami.
A wszyscy czujemy się cholernie samotni.
Minęły prawie trzy lata.
Nadal uczę się żyć w nowym kraju.
Przekraczanie granic to był mój sposób przetrwania.
Musiałam koniecznie się sama przekonać.
Ile granic na raz da się pokonać.
Minęły trzy lata, ale minęło o wiele więcej.
Nie znałam wcześniej aż takiej samotności.
Myślałam, że mogę biec bez opamiętania.
Że mogę przetrwać bez patrzenia w głąb siebie.
Ważne, że jeszcze przez jeden dzień się udało.
Przetrwać bez potrzeby, by być szczęśliwą.
Bo inni jakoś mogą tak trwać.
Naprawdę myślałam, że tak potrafię.
Przestać myśleć o tej, którą jestem.
O tej, którą chcę być.
O tej, dla której przeżyłam.
Poważnie myślałam, dam radę.
Zatrzymać się w pół drogi.
Upchnąć nadzieję w ciemnym kącie siebie.
Ogłosić bezsens i zrobić to, co należy.
Być wreszcie miłą, rozsądną dziewczyną.
Umysł ogłosił strajk generalny.
Nie mogłam trwać w szarej przestrzeni.
Nie chciałam robić sobie życia w rozpaczy.
Z ładnymi meblami, ogólnym zadowoleniem.
Granice zostały przekroczone.
Na mojej mapie powstał nowy kraj.
Życie w nim wymaga szczerości.
Zadziwia mnie jak wiele osób całkiem się jej wyrzeka.
I są cool, mili i rozsądni, zrobili wszystko jak należy.
Upychałam złość w najdalszym kącie siebie.
Aż zaczęło boleć mnie całe ciało.
Nie mogłam zrobić dwóch kroków do przodu.
Musiałam położyć się, zastanowić.
Czy nie lepiej zrobić pięć w tył.
I zacząć raz jeszcze, od nowa.
Skąd wiedzieć, gdzie są granice?
Mówią o tym uczucia, powiedziała.
Uczucia, których nie chciałam znać.
Teraz wypływają na powierzchnię.
Czy zawsze będzie tak ciężko?
Robić kolejne kroki w tył.
Zaczynać raz jeszcze.
Od nowa.
Uznaję moje granice.
Nie chcę już być wszechmocna.
Nie chcę być miłą, fajną dziewczyną.
Gdy ktoś je przekracza mówię dość.
Najtrudniejsza na świecie sztuka dyplomacji.
Uznaję moje granice.
Nie będę miła dla tych, którzy je przekraczają.
I pierwszy raz w życiu.
Jestem naprawdę po swojej stronie.