,,Jeśli chcesz być ocalony, najpierw musisz iść do piekła".
Twoje życie to teatr
Odgrywasz bezbłędnie.
Twoje życie to teatr.
Przez lata grzecznie grałam swoją rolę.
Wykreślałeś sceny, zamieniałeś aktorów.
Nic się nie stało.
Nic się nie stało.
I może wszyscy inni łykną ten bullshit.
Lecz ja tam byłam.
Wiem, że się stało.
Ale ja chciałam grać z tobą, tak bardzo.
Wkładałam różowe soczewki.
Pomagałam reżyserować tę farsę.
Lecz przeprowadziłam się do rzeczywistości.
Nie kręcą mnie już twoje techniki aktorskie.
Myślałeś, że będę grać z Tobą do końca.
Ładnie nazwałeś moją bohaterkę.
Najlepsza Przyjaciółka, taka ważna, potrzebna.
Trzymałam z tobą ten misternie sklejony obrazek.
Co składa się z kłamstw i zdrad przeciwko sobie.
Trzymałam aż ręce opadły z bezsilności.
Zbyt wiele lat i za dużo energii.
Zbyt wiele nadziei, że w końcu odejdziesz.
Razem ze mną w Prawdziwe, Nieidealne.
Świat, gdzie wydarza się Niespodziewane.
Twoje życie to komedia pomyłek.
Ministerstwo Głupich Spacerów.
Możesz oszukać wszystkich, ale ja wiem. widziałam.
Widziałam twoje trzęsące się ręce.
Twój strach i twoje, prawdziwe cierpienie.
Byłam w nich razem z tobą, pamiętam.
Myślałam, że jeśli będę odpowiednio (długo).
Cierpliwa.
Lojalna.
Wspierająca.
To pękniesz i powiesz choć część prawdy.
Zachowuję dla siebie wszystkie brudne sekrety.
Niepasujące fragmenty, duszne piwnice wspomnień.
Ty wymazujesz je z pamięci tak sprawnie.
Tak chętnie, tak sprytnie, nie zostawiasz śladów.
Nie, nie, to się to nie zdarzyło.
Nie zadowoli cię nic mniej od ,,żyli długo i szczęśliwie".
Kochasz Wielkie Kłamstwa w Wielkim Przedstawieniu.
Jednego dnia szalejesz, coś zrobiłeś, coś czujesz.
Następnego chcesz już, żebym zapomniała.
Lecz ja nie zapomnę i nie zapomniałam.
Koszmarnych wspomnień, misternie spakowanych.
Byłam w nich z tobą i to przeżywałam.
Czy byłam w nich bardziej niż ty?
I widzę to teraz bardzo wyraźnie.
Może kiedyś mnie kręcił ten cały teatrzyk.
Bycie Strażniczką Sekretów, Najlepszą Przyjaciółką.
Twoje cudne pierniczki z moim imieniem.
Twoje wieczne ,,tak" i zawsze ,,oczywiście".
Twoje mówienie ,,co należy".
Oportunizm, hasło twojego życia.
Nie mam już siły i nie będę grać już tej roli.
Choć zawsze też chętnie odwracałam się od siebie.
Patrzyłam na ciebie myśląc, że się gubisz.
Jak na dziecko we mgle, a nie jak na dorosłego.
I że w końcu zobaczysz, zrozumiesz, poczujesz.
Teraz widzę, że to twój autorski spektakl.
Wybrałeś, by go stworzyć i wybierasz, by grać w nim codziennie.
Nie jesteśmy już dziećmi i to nie jest już śmieszne.
Nie będę już udawać, zdradzać swoich wnętrz dla twoich zewnętrzności.
Dla zaprojektowanego misternie idealnego życia.
Bo tak ładnie, tak trzeba.
Nie zrobię już tego, kończę z tym, nie mogę.
Nie przekonasz mnie, że życie nie ma sensu.
I że lepiej chodzić łatwymi ścieżkami.
Nie zrobię już tego, nawet dla ciebie.
Choć nigdy pewnie nie przestanę cię kochać.
Ta strata boli bardziej niż wszystko inne.
Ale tracę cię od dawna i to ty mnie opuszczasz.
I możesz oszukać cały świat, ale ja w ten kit nie wierzę.
I może powiedzą jaka jestem straszna, że ciebie ,,zostawiam".
Powiedzą ,,zawsze była jakaś dziwna".
,,Nie uśmiechała się na zawołanie".
,,Coś jej chyba odwaliło".
Ale prawda jest taka, że ciebie już dawno ze mną nie było.
Niczego ze mną nie przeżywasz, bo wyrzekasz się emocji.
Nie ma w tobie empatii i nie ma współczucia.
Jedyne co mogę od ciebie dostać to litość.
Odchodzę z tego teatru, szkoda życia na granie.
Zniszczyło mnie to w środku, ale teraz - znów kwitnę.
Nie odwrócę się od siebie, nawet dla ciebie.
Choć budziłam się w nocy i bałam się o ciebie.
Choć budziłam się nad ranem, bo nie wiedziałam jak ci pomóc.
Ale teraz widzę to bardzo wyraźnie.
Nie mogę ci pomóc, bo nie chcesz pomocy.
Sam najpierw musisz chcieć pomóc sobie.
Nie kręci mnie już iluzja, pochwały publiczności.
Twarze z plasteliny, twoja twarz jak maska.
Szkoda, że tak bardzo nie lubisz siebie.
Ja zawsze widziałam w tobie wiele pięknych rzeczy.
Pozwoliłeś, by nihilizm prowadził cię przez życie.
Wybrałeś człowieka, który nie ma żadnej nadziei.
Nie będę już cię przekonywać, że warto ją mieć.
Wasze książki ułożone równo, pewnie bez grama kurzu.
Książki napisane przez ludzi, którzy się buntowali.
Skandalistów, marzycieli, myślących, czujących.
Stworzone przez nonkonformistów, gardzących oportunizmem.
Nie jesteśmy dziećmi i to nie jest śmieszne.
Jesteście bezpieczni w tym nihilizmie.
Cały świat jest zły, więc nie ma się co wysilać.
Nawet gdy mówisz o marzeniach - wymieniasz przede wszystkim.
Wszystkie powody, dla których nie warto zaczynać.
Ranisz mnie milczeniem, brakiem reakcji.
Moje słowa i uczucia odbiły się od ściany.
To boli piekielnie, więcej tego nie zrobię.
Ale jak masz reagować, skoro oduczyłeś się uczuć?
Jak masz zareagować, skoro musiałbyś ściągnąć maskę?
Być może coś zburzyć i coś odbudować.
Odchodzę z tego teatru i nie chcę już tej roli.
Nie zdradzam już siebie, nawet dla tych, których kocham.
Zrzucam swój kostium i zmywam makijaż.
Uwalniam się od tego, bo bardzo chcę żyć.