(...)
Niechaj przyklęknie
Twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień
Od ziemi odbity
Tam znajdzie wszystko
Cośmy porzucili
Gwiazdy i róże
Zmierzchy i Świty
Czesław Miłosz
Tak pamiętam to po ponad 20 latach
Śnił mi się dziś pierwszy dom, w którym mieszkałam.
Drewniany dworek w kolorze zielonym.
Dziurki w kształcie serca, wielkie okiennice.
Lalki, którymi i tak nie lubiłam się bawić.
Baśnie w najdalszej szufladzie umysłu.
Wszystko przez te cholerne porządki pod łóżkiem.
Wycieczki wewnętrzne, kurz, co tańczy w słońcu.
Śnieg w świetle latarni, gdy wciąż się żegnamy.
Pierwsze i ostatnie kocham.
Ale mózg pamięta, przypomniał mi we śnie.
Sad pachnący życiem, chłód sierpniowych nocy.
Trzask, huba-buba, woda utleniona.
Drzewo, skok, zieleń, siniaki na nogach.
I te cholerne porządki pod łóżkiem.
Otchłań pełna śmieci, gęste oceany.
Jestem mokra, brudna i bardzo zmęczona.
Znam te ciemne miejsca, dość mam tej zabawy.
Widzę dziś pierwszy dom, w którym mieszkałam.
Ganek pełen słońca, pola, łąki, rzeka.
Zabawa w policjantów i złodziei, bieganina w kurzu.
Gdy świat był dla mnie bezpieczną przystanią.
Zanim stał się realny, upomniał o swoje.
Zanim pierwsze usta i pierwsze demony.
Zdarzyła się baśń o pulchnej dziewczynie.
Lubiącej przygody, upadki i las.
Zdarzyła się baśń, tak samo prawdziwa.
Jak każdy gęsty brud, każda łza wściekłości.
Każde otwierane pudełko pod łóżkiem.
Każdy płatek śniegu, co znika w sekundę.
Dobrze znajdować pod łóżkiem też takie wspomnienia.
Dni, kiedy rzeczy działy się naprawdę.
Poczuć wdzięczność, że się wydarzyła.
Opowieść o zielonym dworku, mazowieckiej wsi.
Świat, w którym to możliwe, bo tak wymyśliłam.
Przypomniał o sobie właśnie gdy sprzątałam.
Wyciągam spod łóżka i wiem, że znów odejdzie.
Nie odrodzi się, nie wróci, czas go też uwolnić.
Żyj dalej, pamiętaj.