Listy z nazwiskami, terminy, egzaminy.
Twarde oprawy, białe koszule.
Wielkie słowa o nowych początkach.
Świadectwa dojrzałości.
Wszystkie te dni, co miały być ważne.
Okazują się zaledwie wypełnieniem rubryczek.
Recytujesz z pamięci, wpisujesz w formularz.
Jak te dwa zdania, którymi próbujesz opowiedzieć.
O sobie komuś dawno nie widzianemu.
fot. Karolina Jackowska
Nic się nie stało.
Nie widzisz?
Urosłam, jestem bliżej siebie.
Kochałam się, śmiałam, płakałam, spadałam, wstawałam.
Przetrwałam najgorsze dni.
Odwiedziłam najciemniejsze miejsca.
Wyciągałam szwy, opatrywałam rany.
Przeżyłam katastrofę, kolejną rewolucję.
Żałobę po dawnym życiu.
Żałobę po dawnej mnie.
Po relacjach opartych na kłamstwie.
Każdego dnia żyłam.
A nie tylko trwałam.
Nic się nie stało.
Zmieniłam się tak bardzo, że musiałbyś poznać mnie od nowa.Zajęło to wiele lat, doświadczeń, samotnych wieczorów.
Błędów, kłamstw i tłumionej złości.
Co zmienia się w rdzę i zżera wnętrzności.
Jak mój stary rower, co stał na balkonie.
Przeprowadziłam się do rzeczywistości.
Wiele lat straciłam w podłych przedstawieniach.
Iluzja nie jest ciekawsza od prawdy.
A ja chcę przeżywać, każdy dzień od nowa.
Nic się nie stało.
Nigdy nie czułam takiego strachu.
W przesyconym żądzą wrześniowym powietrzu.
Mokra od łez, ziemi, krwi i przerażenia.
Nic się nie stało.
Krzyczałam z bólu, krzyczałam z rozkoszy.
Śmiałam się zbyt szczerze i pewnie za głośno.
Zrobiło mi się tu więcej przestrzeni.
Zrobiła się przestrzeń na ,,nie wiem".
Co teraz?