Pamiętam dobrze ten ranek (Wietnam)


Wioska w górach na północy Wietnamu przy granicy z Chinami.


Nie mogłam spać z zimna i zapachu dymu. Kury napierdalały całą noc, a nie tylko nad ranem. Wieczorem jedliśmy pyszną kolację, ja piłam herbatkę, a czterech Izraelczyków paliło trawkę z naszą gospodynią. Jej mama przechadzała się po domu kompletnie nawalona i nie przestawała opowiadać, chociaż nie mówiła po angielsku, więc rozumieli ją wyłącznie domownicy. Po minie można było podejrzewać, że jest jej błogo i dobrze.








Wstałam wcześnie i mąż gospodyni zrobił mi kawę i rozpalił kominek. Patrzyłam na worki z ryżem. Na czteroletnią Lisę bawiąca się z bratem i próbującą zwrócić uwagę mamy. Po domu biegały kury, dwa psy i jeszcze kilkoro dzieci sąsiadów. Nie zobaczyłam wiele w tych górach, bo była mgła i padał deszcz. Pola ryżowe nie wyglądały wcale malowniczo. 

Przez wilgoć oddychało mi się ciężko, na szczęście poznani właśnie koledzy z Izraela nieśli mi plecak całą drogę. Potem położyli się spać na górze domu, bym mogła być sama na dole i czuć się swobodnie. Wyruszając w drogę sądziłam, że przez większość czasu będę sama. A jednak wciąż trafiałam na kogoś, z kim miałam ochotę jeść kolacje i rozmawiać cały wieczór. 

Pamiętam dobrze ten poranek, bo miałam na sobie 2 pary spodni, bluzę, sweter i kurtkę i dopiero przy kominku i kawie zaczęło robić mi się ciepło. Pomyślałam wtedy: be grateful for every fucking grain of rice. Minęło wiele godzin zanim wszyscy wstali. Nie było mi komfortowo. Nie było mi ciepło i miękko. Byłam sama, daleko od domu i daleko od miasta. I czułam się absolutnie szczęśliwa. 

Wdzięczna, że mogę być sama i mogę być w drodze. Mogę wstać rano i nie wiedzieć co będę robić. Mogę zmieniać plany. Jestem wystarczająco zdrowa i mam wystarczająco pieniędzy, by tu być i wrócić do domu na święta. To była jedna z najpiękniejszych chwil w tej podróży, w tym roku, w tym życiu. Leżąc teraz pod kocem, patrząc na bałagan w kuchni i kota, który bawi się moją gumką do włosów, czuję się równie szczęśliwa. 

To ja jestem domem i czy jestem na Gocławiu (Gocław jest super!) czy gdziekolwiek na świecie, czy jestem zakochana czy jestem smutna i zawiedziona, to we mnie jest ten cały świat.