Sześć miesięcy na twardym (podróż czasu zarazy)

Podróż czasu zarazy.
Na centralnym żule, gołębie, policja.
Składamy się w przedziale na bilet dla gościa, który mówi.
Że nas to by przecież nie oszukał.
Wyszedł z zakładu karnego właśnie.
I on nie pije, nie pije wódki.

,,Zakład karny" mówi, ,,placówka" i ,,procedury".
I co z wódką we krwi byłby mniej człowiekiem?
Z wódką we krwi wlewałam w siebie najciemniejsze wieczory.
Po prostu miałam wtedy na bilet.

Jedziemy.
Wdychamy smród pociągu.
Jak nowe życie.



Pochylony gość o ciemniej twarzy wyłania się z mroku.
,,W K. siedziałeś? Tyś widział K. Ja tam pół roku w izolatce.
Koledzy przynosili papierosy. Sześć miesięcy na twardym".
Sześć miesięcy na twardym.
Sześć miesięcy na twardym.

Podróż czasu zarazy.
W wagonie sześć osób.
Trzech typów spod ciemnej gwiazdy.
Wszyscy po trochu na twardym.
Wszyscy po trochu spod ciemnej.

Podróż czasu zarazy.
Ludzi niby mniej, a są jednak bardziej.
Dosłowniej nawet.
Prawdziwiej może.

Podróż czasu zarazy.
Wiatr mieszka na Centralnym, rozwiewa ptasie gówna.
Zasłonięte materiałem lady, krzesła.
Zgaszone światła.

Podróż czasu zarazy.
Schodzę po nieruchomych schodach ruchomych.
Budzą wspomnienia starego dworca Katowice.
Zapaleni narkomani, zgaszone światła.

Podróż czasu zarazy.
Mniej nas w wagonie, a bardziej jesteśmy.
Brudniej, brzydziej, konkretniej.
Nie patrzymy kto ma pod dupą miękko, a kto twardo.
Jedziemy przez chwilę po tych samych torach.

Podróż czasu zarazy.
Marszczymy czoła.
Zapalamy papierosy.
Gasimy światła.

Jedziemy.
Wdychamy smród pociągu.
Jak nowe życie.