Świat znowu obojętnieje.
I boli w klatce piersiowej.
Całuję się na do widzenia.
Kolejny ładniutki początek.
Kolejna zasrana nadzieja.
Znowu nic mi nie smakuje.
Podążam za twoim spojrzeniem.
Przyjmuję to zaproszenie.
I idę z Tobą, próbuję.
To nie jest już obojętność.
Jest strach przed niewypowiedzianym.
Strach przed przeżyciem zbyt szybko.
I nieprzeżyciem w ogóle.
Poczułam znów smak żurawiny.
Chcę patrzeć i być blisko więcej.
I wszystkie kolejne rozdziały.
Zostawić dziś nieprzeczytane.
I boli w klatce piersiowej.
Całuję się na do widzenia.
Kolejny ładniutki początek.
Kolejna zasrana nadzieja.
Znowu nic mi nie smakuje.
Podążam za twoim spojrzeniem.
Przyjmuję to zaproszenie.
I idę z Tobą, próbuję.
To nie jest już obojętność.
Jest strach przed niewypowiedzianym.
Strach przed przeżyciem zbyt szybko.
I nieprzeżyciem w ogóle.
Poczułam znów smak żurawiny.
Chcę patrzeć i być blisko więcej.
I wszystkie kolejne rozdziały.
Zostawić dziś nieprzeczytane.