Początek lat 20. Lekcje o wolności

No grubo.
Początek Nowego Roku, a ja już tyle przeżyłam.
A ja JUŻ jestem zmęczona.
PONAWIAM moje błagania. 
Mniej lekcji, więcej przyjemności.
Dlaczego mnie, Nowy Roku, nie słuchasz?



Fragment portretu Ireny Krzywickiej autorstwa Witkacego, źródło: polityka.pl


Po siedmiu dniach ja mam już siedem. 
Nowych lekcji na nową dekadę.
Aż boję się co będzie dalej.

Choć trochę nie mogę się doczekać.

Proszę bardzo:

1. Jest mnóstwo dobrych ludzi wokół. I to daje mi ogromną siłę. Trochę jakby dobre duszki zawsze były w pobliżu. I to jest wszystko, na tym mogłabym ten wpis skończyć. Ale nie. Jest więcej.

2. Bycie introwertyczką jest fajne, gdy to zaakceptujesz. I gdy masz w życiu innych introwertyków, szczególnie mądrzejszych od ciebie. I przestajesz mieć wyrzuty sumienia, że świeci słońce, a siedzisz z kotkiem pod kocem. Albo, że nie idziesz na imprezę. Bo jest ci dobrze w swoim (i kota) towarzystwie. I MOŻE ci być dobrze, to jest spoko. I wcale nie oznacza, że jesteś aspołeczna i nigdy nie będziesz mieć ochoty na szaleństwa. Spokojnie, za chwilę znowu coś zbroisz.

3. Można się w zimie czuć jakby była wiosna. Nawet w styczniu, gdy niebo jest szare. Bo można sobie zrobić wiosnę wewnątrz siebie, kwitnąć sobie we własnym tempie oraz postawić kwiaty w mieszkaniu.

4. Bycie weganką nie jest takie trudne jak myślałam. Choć gdy ma się wątpliwości czy dać więcej pieprzu, lepiej nie dawać. Ale poza tym jest smacznie, zdrowo, bliżej serduszkiem do świata, a wegańska pizza jest pycha.

5. Całowanie się z osobą, która ma kolczyk w języku nie jest tak sexy jak sądziłam. Chyba nawet mniej niż bez. Choć może to nie być kwestia kolczyka. Zostawmy to.

6. To, że będę szczera wobec ludzi wcale nie oznacza, że oni będą tacy wobec mnie. Szczególnie mężczyźni, którzy nie wiedzą czego chcą. A jest ich bardzo dużo i dużo do mnie piszą. I mogę nigdy nie dowiedzieć się po co. Mogę też przestać się zastanawiać. No właśnie, od razu lepiej!



Marina Abramovic i Ulay, źródło: Pinterest


7. Pożegnania są trudne. Jak cholera. Ale są dobre. Potrzebne i uwalniające. Pozwalają docenić relację i drugiego człowieka. Bo dwie dobre osoby mogą chcieć dobrze, ale to może nie wystarczyć.
I to odkrycie daje mi ulgę, przynosi radość.

I poczucie, że jednak czegoś w poprzedniej dekadzie się nauczyłam. 
I choć wciąż we mnie sporo smutku, czuję się wolna, silna i otwarta na to, co przyniosą kolejne dni Nowego.

Może jednak trochę wytchnienia?