Z jakiego jest pan materiału?

Oddala się bardzo powoli.
Od mapy świata, szpitalnym korytarzem.

Od samej siebie z każdym łykiem, oddechem. 
Każda noc z nimi, w której jej brak.

Unicestwia swoje ciało codziennie.
Skóra, w którą wpija się złość.





Bergen, 2019


Dziesięciolatka utkana z blizn.
Wraca do życia z wakacji.

Jej ciało, jej piersi, jej brzuch.
Ich ciała mają słodszy smak.

Ucieka od siebie latami.
W ich dłonie, ich oczy, ich krzyk.

I może wcale jej nie ma.
W ich palcach, ich ustach, ich snach.

Jej ciało, jej blizny, jej strach. 
Jej droga, jak gęsty las.

Biega długo wokół domu.
Nim pomyśli, "to ja jestem domem".

Zakochana dwudziestolatka wchodzi nago do wody.
Inne kobiety, ich piersi, blizny, waginy.

Ich brzuchy noszą historie.
O życiu, miłości i śmierci.

Jej ciało ma swoją opowieść.
Nie boi się już siniaków.

Podlewa siebie cierpliwie.
Kwitnie magnolią i bzem.

Jej ciało jest jej, ona nie jest nim.
Daje ból i rozkosz, rodzi się, umiera.

Z jakiego jesteśmy materiału?
Ona jest z łatwopalnego.

Z jakiego jest pan materiału?
Ja jestem z łatwopalnego.

Nasiąkam benzyną, jak gąbka. 
Zapalam się bez ostrzeżenia.

Wiem wtedy, mogę nie przeżyć.
Myślałam, że mnie to zabije.

Myślałam już dawno, że umrę.
Popiół rozrzucam, jak brokat.

Dwudziestosiedmiolatka budzi się z uśmiechem.
Wieczorem trochę płakała.

Dziś głośno będzie muzyka.
Pozwala im odejść daleko. 

Jest parę kroków bliżej, do siebie.
Bliżej kilku, których obchodzi.

Uczy się wolności do "nie".
Swojej i drugiego człowieka.

Z jakiego jest pan materiału?
Ja jestem z łatwopalnego.

Pozwalam im odejść, nie są drogowskazem.
Wolę już gubić się sama.

Sunday, wake up, give me a cigarette*.
Naprawdę mnie to bawiło?

Nie chce mi się już skakać na główkę.
Do płytkiego basenu odurzających chwil.

Z jakiego jest pan materiału?
Ja jestem z łatwopalnego.

I jest w tym siła.
Nie strach.

*Marina - Obsessions