Uwalniam się.
To trwa długo i niewygodnie.
Uwalniam się bez końca.
Od wściekłości, w którą zmienia się miłość.
Uwalniam się długo.
Jak pigułka w ciele, którą łykam co rano.
Uwalniam się latami.
Od lęków, osadzonych we mnie jak rdza.
Uwalniam się.
Od tęsknoty za kimś, kto nie chce odejść na zawsze.
A jednak od dawna go nie ma.
Uwalniam się.
Od poczucia winy, za to, że czuję.
Od pragnienia, by nic już nigdy nie poczuć.
Uwalniam się i wpadam do rzeki.
Jak Emily, z Gileadu do Kanady.
Uciekam.
Uwalniam się i chociaż się topię.
Wiem, że dotknę w końcu brzegu.
Wyjdę mokra na powierzchnię i będzie tam inny świat.
Uwalniam się od lęku.
Co każe biec bez wytchnienia.
Nie mogę znów oddychać, zgina mnie wpół.
Uwalniam się już bardzo długo.
Od tęsknot za chwilą bez czucia, bez zmysłów, jeszcze, jeszcze kropelkę.
Uwalniam się.
Uwalnianie się jest przedłużone.
Krąży we krwi, tętni nowym życiem.
Nie, nie mam żadnej gwarancji.
Czy ktoś ma ją tak naprawdę?
Uwalnianie jest bardzo powolne.
Tak jak pomału zaczyna się przyszłość.
Jak tabletka, w moim ciele, z nadzieją.
Dotknę, nowego, ładniejszego brzegu.
Zobaczę szerszy, różowy horyzont.
To trwa długo i niewygodnie.
Uwalniam się bez końca.
Od wściekłości, w którą zmienia się miłość.
Uwalniam się długo.
Jak pigułka w ciele, którą łykam co rano.
zdjęcie: pexels
Uwalniam się latami.
Od lęków, osadzonych we mnie jak rdza.
Uwalniam się.
Od tęsknoty za kimś, kto nie chce odejść na zawsze.
A jednak od dawna go nie ma.
Uwalniam się.
Od poczucia winy, za to, że czuję.
Od pragnienia, by nic już nigdy nie poczuć.
Uwalniam się i wpadam do rzeki.
Jak Emily, z Gileadu do Kanady.
Uciekam.
Uwalniam się i chociaż się topię.
Wiem, że dotknę w końcu brzegu.
Wyjdę mokra na powierzchnię i będzie tam inny świat.
Uwalniam się od lęku.
Co każe biec bez wytchnienia.
Nie mogę znów oddychać, zgina mnie wpół.
Uwalniam się już bardzo długo.
Od tęsknot za chwilą bez czucia, bez zmysłów, jeszcze, jeszcze kropelkę.
Uwalniam się.
Uwalnianie się jest przedłużone.
Krąży we krwi, tętni nowym życiem.
Nie, nie mam żadnej gwarancji.
Czy ktoś ma ją tak naprawdę?
Uwalnianie jest bardzo powolne.
Tak jak pomału zaczyna się przyszłość.
Jak tabletka, w moim ciele, z nadzieją.
Dotknę, nowego, ładniejszego brzegu.
Zobaczę szerszy, różowy horyzont.