Jesteś "za bardzo" i "źle" to odczuwasz. Uciekaj

Lord Huron, In The Wind. Słuchałam tej piosenki prawie sześć lat temu patrząc na Ararat, próbując wymyślić sposób, by nie musieć już nigdy wracać do Polski. Słuchałam jej w pociągu do Tainan pięć lat temu, gdy wydawało mi się, że będę mogła już wkrótce napisać sobie całkiem niezły plan i go realizować, bo to co się zapisze i ustali jest ważniejsze niż ja. I, że to właśnie znaczy być dorosłą.
Zdjęcie: Lord Huron, okładka płyty Lonesome Dreams
Słuchałam jej dwa lata temu siedząc sama wiele godzin na lotnisku w Pekinie, czekając na kolejny lot, marznąc i nie mając pojęcia, że miesiąc później dostanę takiego kopa, że ledwo się pozbieram. Słuchałam jej też ponad rok temu w Afryce, czując, że samotna podróż była dokładnie tym, czego potrzebowałam. Przeżywając pierwsze tygodnie bez znieczuleń, próbując przyzwyczaić się do myśli, że nic i nikt mi nie pomoże, jeśli nie będę chciała pomóc sobie sama. Pijąc herbatę z liśćmi mięty, zamiast pięciu drinków i pisząc po raz pierwszy od wielu lat, odblokowując zatrzaśnięte okienka w mojej głowie. I słucham jej teraz z uczuciem, że się jednak tyle już razy pozbierałam i się zawsze zbieram. I chociaż czuję się czasem na lat sześćdziesiąt, bo było tak gęsto i jest nadal, codziennie, to nie zmienia to faktu, że mam 27 lat. I będę słyszeć nie raz, że jestem za młoda, żeby TO, a za stara, żeby TAMTO. Słucham jej przypominając sobie, jak wiele razy słyszałam, że źle to odczuwam, albo za mocno. Że to ze mną coś jest nie tak, bo w ogóle czuję, a w tym wypadku i tej sytuacji to czuć przecież nie powinnam. Dziwiąc się sobie z przeszłości, że byłam w stanie w to wierzyć, a powinnam spakować się i uciec. Ile razy słyszałam, że jestem za mądra, za głupia, za brzydka, za ładna, za chuda, za gruba. Słucham tej piosenki teraz myśląc jak wiele musiałam włożyć w to pracy, by przestać wierzyć tym, którzy mówią powinnaś zrobić to, powinnaś zrobić tamto, powinnaś nauczyć się okrucieństwa, by cokolwiek osiągnąć, rozpychaj się, rozpychaj się łokciami, deptaj, inaczej nic w życiu nie osiągniesz. Jak wiele pracy i czasu zajęło mi, by uświadomić sobie, że tym, którzy to mówią należy głęboko współczuć. Słucham i przypominam sobie, jak wiele razy było mi smutno, a ktoś mówił czemu taka smutna uśmiechnij się, powinnaś się teraz cieszyć. Ile razy słyszałam, że za mało mówię, że za dużo gadam i nie powinnam ubierać się ciągle na czarno i w sumie to siedzę z za dużym rozkrokiem. Bullshit. Jestem wystarczająco, wstaję i próbuję codziennie, pracuję ciężko, by tworzyć sobie życie pełne dobrych, bliskich ludzi, różnych dróg i z pewnością wielu błędów. Pracy, która da mi pieniądze i nie odbierze radości. Udaje mi się to coraz lepiej. Czasem chce mi się skakać i jestem pełna radości, a czasem może być mi smutno, mam ochotę płakać i chcę być sama. I to jest ok.

Uczę się mniej oceniać siebie i innych, a bardziej doceniać, dbać i słuchać. Nie ignorować trudnych rozmów i trudnych uczuć. Uwolnić się od poczucia winy, że nie zapisałam sobie punkt po punkcie planu i, że będzie czasem brzydko i ciężko, a czasem naprawdę pięknie. Słucham dziś In The Wind i patrzę na niebo nad Marszałkowską. Na moim biurku leży czarny kot i stoją niepokojąco żółte kwiaty. I czuję, wiem, bardziej niż kiedykolwiek, że wcale nie chcę być dziś nigdzie indziej. Nie chcę być nikim innym i nie wybiorę łatwiejszej drogi, takiej, która z zewnątrz kogoś zadowoli, nawet tych, których kocham, bo to ja przeżywam to życie, nie oni.

"Jeśli jednak uciekasz, uciekaj na powrót do siebie, jak króliczek w bajce, który wieje do matki, tyle, że to ty jesteś matką - zrozumiesz to później i będziesz bardzo, bardzo dumna".

(Lena Dunham)