Która jest godzina i dlaczego nie chce mi się spać?
Zdjęcie: Jordania 2019
Myślę, chodzę. Tańczę i jestem bardziej tutaj niż gdziekolwiek indziej. Moje ciało jest bardziej moje. Czuję się sobą mocniej niż wczoraj.
Jestem bardziej. Panią samej siebie, jak określiła to pisarka Diana Abu-Jaber. Stery są w moim sercu, nie w rękach innych ludzi. Czuję to, czuję, że ciężka praca nad sobą owocuje, znów wypuszczam pąki, kwitnę, a serce zaczyna bić mi mocniej. Uderza we mnie nowa fala. Nie ma tam spokoju, ani pewności. Nigdy tak naprawdę mi na nich nie zależało. Jest nieznane i niezgłębione. Nieuchwytne i magiczne. Jest przekonanie, że sobie poradzę.
Pachnie kardamonem, a ja czuję że ten wiatr jest ciepły. Odgarnia mi włosy z twarzy i zaczynam płakać. Jestem w moim maleńkim mieszkanku. Kocham to miejsce, tutaj staje się sobą. Pierwszy raz dałam sobie na to przestrzeń. Czas. Kocham ten moment, płaczę coraz intensywniej. Myślę o Jordanii, z której niedawno wróciłam, o niebieskim niebie i zapachach przypraw. O płynących chmurach, których nazw nigdy nie potrafię zapamiętać.
O herbacie z cynamonem i niespodziewanych rozmowach. O transmitowanej w jordańskiej telewizji Mekce, gdzie tłumy w meczecie Al-Haram wyglądają, jakby płynęły razem wokół najważniejszego dla ich religii miejsca. O pieczonych kasztanach, które były zbyt gorące, by utrzymać je w dłoni.
Myślę, o bezinteresownej dobroci, która spotkała mnie w podróży wielokrotnie. O tym, że sprzedawca baklawy po prostu nam ja podarował. Myślę o rozmowach przy kawie i o spacerach w Petrze. O kolorach, jakich nigdy bym nie wyśniła.
Myślę o ludziach, których kocham. I jak wielu ich jest.
Myślę o tym jak trudno jest zaakceptować, że nie we wszystkim można pomóc ukochanej osobie. O bezradności i o tym, że przede wszystkim każdy musi uratować się sam. Myślę o niezależności, o tym ile rzeczy odważyłam się ostatnio zrobić po raz pierwszy.
Myślę o mężczyznach, którzy pojawiają się w moim życiu i znikają. Myślę o tych, którzy zostają.
Myślę o tym, że każdy z nas jakoś jest sam, nawet jeśli bardzo się go kocha. O tym jak wiele zmian przede mną i że wcale nie będzie tej jednej, ostatecznej.
Myślę, o mężczyznach, którzy mówią mi jaka to jestem interesująca i jaka ładna. Myślę o tym jak wiele oczekują za te słowa i dlaczego wydaje im się, że tego właśnie chcę.
Myślę o tym jak wiele pięknych sposobów jest, by być z kimś blisko i o jak niewielu mówi nam świat.
Myślę, o mężczyznach, którzy mówią mi jaka to jestem interesująca i jaka ładna. Myślę o tym jak wiele oczekują za te słowa i dlaczego wydaje im się, że tego właśnie chcę.
Myślę o tym jak wiele pięknych sposobów jest, by być z kimś blisko i o jak niewielu mówi nam świat.
Zdjęcie: Jordania 2019
Myślę o tym ile przede mną poszukiwań, wypraw, niebezpieczeństw, niepewności. Ile samotnych nocy i ilu kochanków.
Myślę o dorosłości, jak bardzo jest inna niż sądziłam że będzie i że o wiele bardziej fascynująca. O wiele trudniejsza.
Przypominam sobie smak ryżu smażonego na goździkach, kardamonie i orzechach, który jadłam w Al-Karak. I myślę, że nigdy nie pomyślałabym, że można tak właśnie usmażyć ryż i jaki to nieznany smak, przygoda.
Myślę o tym ile jest sposobów na życie i że, żaden nie jest dobry ani zły, jeśli tylko wybierze się go świadomie. Myślę jakie to niesamowite, że ja myślę tak, a ktoś zupełnie inaczej. I to dobrze.
Myślę, o tym jak wielu sytuacji i ludzi nigdy nie zrozumiem i jaki budzi to we mnie sprzeciw. I że one zawsze będą, osoby podkładające nogi, agresja, zawiść. Zawsze będą tacy, którzy nie mają odwagi nic zmienić i będą mi mówić, że przecież może być jeszcze gorzej.
I że będę szukać dalej, mimo wszystko.
Przypominam sobie smak ryżu smażonego na goździkach, kardamonie i orzechach, który jadłam w Al-Karak. I myślę, że nigdy nie pomyślałabym, że można tak właśnie usmażyć ryż i jaki to nieznany smak, przygoda.
Myślę o tym ile jest sposobów na życie i że, żaden nie jest dobry ani zły, jeśli tylko wybierze się go świadomie. Myślę jakie to niesamowite, że ja myślę tak, a ktoś zupełnie inaczej. I to dobrze.
Myślę, o tym jak wielu sytuacji i ludzi nigdy nie zrozumiem i jaki budzi to we mnie sprzeciw. I że one zawsze będą, osoby podkładające nogi, agresja, zawiść. Zawsze będą tacy, którzy nie mają odwagi nic zmienić i będą mi mówić, że przecież może być jeszcze gorzej.
I że będę szukać dalej, mimo wszystko.
Myślę o tym, że miłości nie da się ulepić, że wymyka się słowom, szczególnie tym wielkim i wszelkim symbolom, formatom i przysięgom. Myślę o nocach bez końca i chwilach, kiedy nie potrafiłam płakać. O tym jak przyjemny jest ciepły piasek i jak pachnie ocean.
Przypominam sobie jak wspaniale było zobaczyć słońce po wielu dniach szarości. Wsiąść do samochodu po raz pierwszy w obcym kraju. Jechać przed siebie i czuć ogarniające mnie szczęście. Jak to dobrze mieć możliwość odkryć jakie naprawę są kraje, których ludzie się boją. Kraje przesłonięte krzywdzącymi stereotypami i mocnymi słowami wypowiadanymi przez ludzi o bardzo wąskich horyzontach.
Zdjęcie: Jordania 2019
Nie wiem która jest godzina i trochę chce mi się spać. Zgarniam chusteczki ze stolika i niedługo położę się na nieco mokrej poduszce. Na moim trochę zbyt wąskim łóżku.
A jutro obudzę się w moim pełnym po brzegi życiu.
Niech płynie.
"Ostatnio zrozumiałam coś dotyczącego mnie samej, to znaczy, że jestem - jak powiedziałby mój wujek Hilal - beznadziejnym przypadkiem. Nawet gdybym jakoś po drodze zmusiła się, żeby urodzić dzieci i zamieszkać w moim rodzinnym mieście, w domu z biodrzasytym gankiem, nie zmieniłoby to w żaden sposób tego, co we mnie bezsenne. Niczym drugie, niewidzialne ciało budzę się w nocy, po czym idę przez pokój, zatrzymuję się przed ciemnym oknem i wpatruję w szybę, jakbym miała przez nią przeniknąć. To coś więcej niż patrzenie: żywioły ciemności i odległości uwalniają mój umysł jak szczyptę cukru na powierzchni gorącej wody. (...) Wracaj, chcę powiedzieć mojemu drugiemu ja, tutaj jest herbata i mięta, cukier, ciemny chleb i oliwa. Drugie ja przysuwa się jak dziki ptak, którego łatwo przestraszyć: nie ma niczego, nie chce niczego, tylko widzieć, smakować i opisywać. To dzikosć głębi lądu, nieokiełznana świadomość pisania".
"Ostatnio zrozumiałam coś dotyczącego mnie samej, to znaczy, że jestem - jak powiedziałby mój wujek Hilal - beznadziejnym przypadkiem. Nawet gdybym jakoś po drodze zmusiła się, żeby urodzić dzieci i zamieszkać w moim rodzinnym mieście, w domu z biodrzasytym gankiem, nie zmieniłoby to w żaden sposób tego, co we mnie bezsenne. Niczym drugie, niewidzialne ciało budzę się w nocy, po czym idę przez pokój, zatrzymuję się przed ciemnym oknem i wpatruję w szybę, jakbym miała przez nią przeniknąć. To coś więcej niż patrzenie: żywioły ciemności i odległości uwalniają mój umysł jak szczyptę cukru na powierzchni gorącej wody. (...) Wracaj, chcę powiedzieć mojemu drugiemu ja, tutaj jest herbata i mięta, cukier, ciemny chleb i oliwa. Drugie ja przysuwa się jak dziki ptak, którego łatwo przestraszyć: nie ma niczego, nie chce niczego, tylko widzieć, smakować i opisywać. To dzikosć głębi lądu, nieokiełznana świadomość pisania".
Diana Abu- Jaber, "Język Baklawy. Wspomnienia" (Wyd. Czarne)