Ciała opowiadają historie. Tajwan

Gdy z nosa cieknie glut, z głośników leci jazz, a na myśl o seksie wyobrażam sobie ilość skarpetek do ściągania, dobrze przypomnieć sobie ładniejsze momenty.
Gdy było ciepło, mokro i wszyscy byliśmy nadzy.

Zdjęcie: Frances Cannon: https://www.instagram.com/p/Bix_vrUFuqX/?taken-by=frances_cannon

Zima 2014. W Polsce mokro i szaro. Na Tajwanie kolorowo. Mnóstwo wody leci z nieba. Nigdy nie zapomnę Lantern Festival w Tainan (Yanshui). Pomarańczowe lampiony mkną w powietrze, setki ich, tysiące na tle czarnego nieba. A nasza czwórka, wszyscy mokrzy, z uśmiechem patrzymy w niebo. Następnego dnia wracamy do Tajpej, a jeden z moich przyjaciół mówi: "chodźmy do hot spring!". Patrzą na mnie z wyczekiwaniem."Ale wiesz, że musisz się rozebrać?".

Otóż nie wiedziałam. Nie miałam także pojęcia, że doświadczenie rozebrania się do naga w miejscu publicznym, umycia się przy wszystkich dokładnie i najzwyczajniejszego ucinania sobie pogawędek w trakcie, zostanie ze mną na lata. Nie podejrzewałam jak bardzo mnie uwolni. Jak mocno uświadomi mi powagę ciałopozytywności, akceptacji tego, że ciała są różne, cycki maja najróżniejsze kształty, waginy i penisy także i kolory, i że to jest ok. Że każde ciało jest na swój sposób piękne, a to, że tak bardzo różnimy się od siebie jest super. I w gruncie rzeczy to powinniśmy się tym ciałem bawić, cieszyć i dbać o nie. Czerpać z niego przyjemność bez wyrzutów sumienia. Szczególnie my, kobiety, bo na nas bardziej ciąży "tyrania smukłości", wymóg ugrzecznienia, zdyscyplinowania i trzymania kolan razem. Społeczne oczekiwanie, że ciało będzie ozdobą, albo chociaż nada się do powiększenia gatunku. Okazuje się jednak, że można najzwyczajniej w świecie to wszystko olać. A kiedyś wydawało mi się to nie do pomyślenia. Można być wolną od tej presji.
I nie tracić lat na kompleksy, niepewność i strach. Po prostu pokochać to niedoskonałe, pokiereszowane doświadczeniem chorób ciało.

I wtedy dzieje się magia.




Zdjęcie: Frances Cannon: https://www.instagram.com/p/Bix_vrUFuqX/?taken-by=frances_cannon

Jest rok 2014. Ściągam bluzkę, spodnie i stanik. Zerkam na przyjaciółkę, która już nagusieńka kroczy pod prysznic. Chce mi się siku. Znajduję toaletę, w której oczywiście drzwi brak (sic!). Przy sikaniu obserwuje mnie urocza pani z piersiami przypominającymi suszone morele i bardzo dużą blizną na brzuchu. Uśmiecha się przyjaźnie. A mi jest jednak wstyd. Jestem z Polski, nie widziałam nawet najlepszych przyjaciółek nago. Nie mam pojęcia jak wyglądają ich sutki. Odważnie ściągam jednak majtki i skulona idę pod prysznic. Siedzące w wodzie termalnej kobiety obserwują mnie. Jak mam przy nich umyć tyłek? Kulę się i pragnę zniknąć.

Przełamuję się jednak i wchodzę do wody. Otula mnie jej ciepło. Duszno. Jestem jedyną blondynką w towarzystwie. Mam największe piersi. Zawsze uważałam, że są za małe. Mam zdecydowanie najszersze biodra. Jezu. Moje uda są jak pnie drzewa. Azjatki nie mają takich ud... Kobieta koło mnie wynurza się z wody. Ma naprawdę ogromne wargi sromowe. Nigdy jeszcze takich nie widziałam. Skóra na brzuchu wisi. A ona się uśmiecha. Woła coś do koleżanki obok i ona też się wynurza. Okropnie chuda, zero bioder, zero pupy. Patrzą na mnie. Czuję się dziwna, za duża, za bardzo blond. Jesteśmy razem w tym bajorku. Przez chwilę chce mi się płakać. Czy mogłabym po prostu przestać istnieć? Albo obciąć kawałek biodra, zmniejszyć udo, nie zajmować tyle miejsca na świecie?
A potem coś pęka.

I nagle rozumiem. Moje rozstępy są piękne. Wszystkie blizny, cellulit, otarte kolana po wypadkach na rowerze. Blizna po wyciętym guzku. Jakaś za gruba szyja, za mała głowa. To wszystko jest częścią mnie. Mojej historii. Tak jak obwisły brzuch jest częścią tej kobiety. Może ma dzieci, a może miała kiedyś operację? Może jej ciało opowiada historię, o której nawet mi się nie śniło?

To ciało jest moje, jest teraz. To opowieść o tym, gdzie byłam i co robiłam. Mapa życia, która zużywa się i nie będzie istnieć wiecznie. To ciało, które zabieram w świat. Które cierpi, gdy zjem coś niedobrego, krwawi co miesiąc i nie lubi zimna.

Otulam to ciało dziś kocem. Przytulam z miłością, wyrozumiale. Wiem, że będzie krzyczało o troskę i uwagę, kiedy o nim zapomnę. Wiem, że przytyje, a potem znów schudnie. Dozna orgazmu, a czasem zaboli.

Ale ten ciepły moment z Tajwanu jest ze mną każdej zimy.
Jak herbata z cytryną i nadzieja na wiosnę.