,,Czy jako przyjaciele czy też jako terapeuci, musimy umieć także przyjąć smierć - smierć nawiązanych przez nas relacji, naszych nadziei i marzeń. Kiedy czuwamy przy kimś, kto umiera, zaczynamy rozumieć, że my także umieramy. Jeśli przyjmiemy tę prawdę, będziemy mieć szansę, by dowiedzieć się kim naprawdę jesteśmy - tam, w największej głębi, gdzie słowa się nie liczą i gdzie panuje niezmącona cisza” J. Frederickson. My, którzy zostajemy. My, którzy wciąż oddychamy. Wciąż mamy czas. Dni, w których jesteśmy bardziej lub mniej. Noce, w których prawie nas nie ma. Mamy kolejne szanse. Możemy edytować nasze życia na setki sposobów. Tysiące myśli, które kotłują się w głowie. Emocje, z którymi trudno być. Ludzie, z którymi jest jak w Domu. Ludzie, z którymi już nie jest jak w Domu. Pożegnania nigdy nie wyrażone. Lecz jej pełnych życia oczu już nie ma. Nie ma już czasu, kolejnych dni i nocy. Nie dotknie psa i nie przytuli swojego dziecka. Jak to możliwe, że jej życie minęło? Ale my wciąż