wchodząc w 3.
uważniej stawiając kroki
wpadając w pokrzywy
pierwszy raz po swojej stronie
i tych, co krzywo chodzą
i za daleko
będąc tą, co się myli
skreśla
i nie przepisuje
w nowym zeszycie
na czysto
nadal niecierpliwie biegnę, chcę
mówię, że już nie chcę
bo znów mam zapomnieć
coraz szybciej zrastają się tkanki
zabliźniam się najładniejszym
odcieniem różowego
potykam się i śmieję
nie chcę innego życia
innej siebie
choć czasem jest nie do zniesienia
niosę
moja opowieść i inne opowieści
języki, których nie zrozumiem
piosenki, których nie poznam
dłonie, których dotykam
i nigdy już nie dotknę
cisza i prawda
byliśmy tacy błyszczący
czyści i w brokacie
lecz teraz jesteśmy prawdziwi
rośnie i rośnie we mnie
ukrwiona i pulsująca
każdym błędem
rozczarowaniem
każdym nowym początkiem
umieraniem
zmęczeniem
obietnicą
końcem zanim się zaczęło
odwagą, by znów i jeszcze, jeszcze
przyznać, że tak, potrzebuję
wola życia
budzę się
i nawet gdy boli
a boli
krzyczę
Żyć